Pamiętam, że w dzieciństwie długo się niczym nie interesowałem. Nie mogłem trafić na jakąś pasję, która by pochłonęła wszystkie moje myśli. Bardzo tego pragnąłem w gruncie rzeczy, ale nic takiego nie mogłem znaleźć. W końcu rodzice się poddali i przestali dawać mi na każde urodziny jakieś prezenty kreatywne.

Uwielbiam jeździć na nartach w Zieleńcu

Dawali mi dawniej jakieś modele do sklejania i tym podobne, a mnie to w ogóle nie pasjonowało. Nie wiem dlaczego, ale nie przemawiało to do mnie zupełnie. Może tak miało być. Dopiero w gimnazjum odkryłem wreszcie coś, co mnie do żywego poruszyło. Były to narty. Mój chrzestny zapragnął zabrać mnie na narty zieleniec. Miałem tam pojechać z całą jego rodziną, czyli moimi krewnymi. Rzeczywiście pojechałem i za pierwszym razem przeżyłem różne chwile grozy, ale też bardzo mi się podobało. W grę wchodziła Czarna Góra, ale zdecydowano jednak, że nocleg będzie gdzie indziej. Szkółka narciarska, którą chrzestny wybrał bardzo mi odpowiadała, bo tam mnie wszystkiego nauczyli. Nie musiałem długo się stresować. Znalazłem swój sposób na jazdę i byłem dumny. Po kilku takich wyjazdach postanowiłem spróbować snowboardu i okazało się, że to będzie jeszcze większa pasja niż narty. Cieszę się, że odnalazłem w sobie zamiłowanie do takich dyscyplin.

Wcześniej nie miałem pasji prawdopodobnie dlatego, że po prostu nie miałem styczności ze zjeżdżaniem ze stoku. Cieszę się, że w końcu trafiłem na coś dla siebie, co mnie całkowicie przekonało. Czasami nie jest łatwo trafić na coś, co tak bardzo nam się spodoba, ale każdy człowiek na pewno może mieć taką swoją małą odskocznię.